Zapraszam Was do powrotu do przeszłości, w nowym miejscu postanowiłam wspomnieć niektóre artykuły z mojego starego bloga, gdzie jednym z ważnych elementów funkcjonowania były recenzje książek. Ciekawa jestem, czy dzisiaj, po pięciu latach, pamiętacie jeszcze te pozycje. Napiszcie w komentarzu, czy wspominacie je dobrze, a może w ogóle ich nie czytaliście?
Obietnica Łucji
Są książki, które przepełnia muzyka, które nucą, śpiewają, mruczą słowa piosenek. Zazwyczaj dzieje się tak wtedy, gdy autor podczas ich pisania słucha, mruczy i czasami podśpiewuje. Specjalnie dla Was podpytałam panią Dorotę jak to wygląda u niej :) Zapraszam, przeczytajcie co nam zdradziła.
Kochani, każdy pisarz ma swoje sposoby na przywołanie weny twórczej, która niestety czasami jest dość kapryśna. W moim przypadku zawsze sprawdza się muzyka. Kiedy piszę, zazwyczaj namiętnie słucham różnych utworów. One potem znajdują się w moich książkach. To trochę tak, jakbym zasłyszane dźwięki zamieniała na słowa.
Kiedy pisałam Obietnicę Łucji i Marzenie Łucji, moje wcześniejsze książki, nieustannie słuchałam muzyki fortepianowej. Moja znajoma, skrzypaczka, po przeczytaniu Obietnicy Łucji powiedziała, że właśnie muzyka najbardziej zauroczyła ją w tej powieści i że tę muzykę czuje się od pierwszej do ostatniej strony książki. Zresztą, fortepian to instrument, który zainspirował mnie do napisania tej historii. Obietnica Łucji powstawała przy dźwiękach Yirumy i Lodovico Einaudiego.
Pisząc Primabalerinę, rozsmakowałam się w utworach Yanna Tiersena. Kiedy Nina spacerowała urokliwymi, lwowskimi uliczkami, kiedy odwiedzała zabytkowe miejsca, słuchała - moimi uszami - muzyki z filmu „Amelia”, skomponowanej przez Yanna Tiersena. Nina, podobnie jak „niedzisiejsza” Amelia, przechadzająca się klimatycznymi paryskimi ulicami, idealnie wkomponowała się w tło Starego Miasta we Lwowie.
Ciekawe dźwięki zainspirowały mnie także do stworzenia postaci Serge’a, Francuza z ukraińską duszą, który wędrując każdego ranka cichymi lwowskimi ulicami, rozsiewał ze swojego wiekowego instrumentu ulotne dźwięki.
W Primabalerinie pojawia się też piękny utwór Le cygne. Porusza on serce głównej bohaterki, przywołując zapomnianą przeszłość. Kusi, intryguje i jest katalizatorem zmian w jej życiu.
Muzyka, podobnie jak pisanie jest dla mnie trochę sposobem na życie, na jego przeżywanie. Piszę, słuchając muzyki. A kiedy słucham muzyki, przyfruwają do mnie różne pomysły, które muszę natychmiast złapać, żeby mi nie uciekły. Zapisuję je wtedy na kartkach moich brulionów, a między kolejnymi słowami plączą się dźwięki. Może uda się wam usłyszeć je w moich książkach?
A teraz, uwaga pytanie do Was: melodia, piosenka, którą nosicie w sobie od tak dawna, że nawet nie pamiętacie skąd się wzięła. Albo pamiętacie, ale nuci Wam w głowie zawsze, bo jest w jakiś sposób szczególna. Opowiedzcie o niej i podajcie tytuł. Zrobimy jedyną w swoim rodzaju listę przebojów.
Primabalerina,